Słyszeliście kiedyś o tym, że wspólne posiłki łączą? Słyszeliście, że rodzina musi i powinna jadać przynajmniej jeden posiłek dziennie razem? I co?
W moim domu codziennie przynajmniej dwa razy siadamy do wspólnego posiłku. Śniadanie i obiad (a raczej obiadokolację) zawsze jadamy razem. No chyba, że któreś z nas – rodziców wraca dużo później, wtedy drugie z nas zawsze siada z synami do stołu. Nie wyobrażam sobie, aby każdy jadał w swoim pokoju. Przy śniadaniu można opowiedzieć sobie, co mamy w planach na nadchodzący dzień, przy obiedzie, jak minął nam dzień. Miło zasiąść do ładnie nakrytego stołu w komplecie. (Podobno Francuzki zawsze pięknie nakrywają nawet do codziennych posiłków).
Czy fakt, że wielu z nas jada obiady w pracy, a dzieci w szkole zwalnia nas z przygotowania wspólnej kolacji? Dlaczego nie chce nam się wstać kilkanaście minut wcześniej, aby zjeść razem śniadanie?
To my dorośli uczymy nasze dzieci kultury przy stole (a przynajmniej powinniśmy), to my dorośli przygotowujemy posiłki – no bo przecież jadamy kilka razy dziennie, to my dorośli wolimy poleżeć z pilotem na kanapie lub pospędzać czas w centrum handlowym i tam wolimy zjeść coś na szybko… Dlaczego zanika ta – przecież naturalna w rodzinie więź? Nie pozwólmy na to. Jeśli to odpuścimy, nasze dzieci też tego nie będą robiły. W rodzinach, w których posiłki jadane są wspólnie jest mniej problemów wychowawczych. Z prostego powodu. Jest to czas (dobrze wykorzystany), kiedy można ze sobą porozmawiać. W naszym zabieganym życiu brak nam czasu na wszystko – na hobby, na porządki, na prasowanie, na czytanie książek, na rozmowę, na spotkania z przyjaciółmi, na pójście do teatru (wymień swoje braki). Wykorzystajmy ten wspólny rodzinny czas i jadajmy razem. Już zawsze.