W ostatnich latach wiele osób przeszło na dietę roślinną. To wspaniała wiadomość. Każda kolejna osoba, która dba o zwierzęta i ich nie je to skarb. Niestety, co widać w mediach społecznościowych – odżywiają się niewłaściwie. Kupują gotowe wegańskie burgery, kiełbaski, sery i tym się żywią. Wpadli z jednego śmieciowego jedzenia w drugie. Zapominając, że nie zawsze coś, co ma napisane na opakowaniu – wegańskie, jest zdrowe i odżywcze. To produkty przetworzone, które jedzone w nadmiarze raczej zaszkodzą niż pomogą.
Firmy (nawet te, które produkują mięsne przetwory) prześcigają się w dostarczaniu weganom „jedzenia”. Nie dawajcie się nabierać na to, że takie przetworzone produkty są jedzeniem! To zapychacze. Czytajcie etykiety! Czytajcie!
Bardzo irytujące jest to, że firmy czerpiące ogromne korzysści z uboju zwierząt chcą się dorabiać teraz kosztem zdrowia osób, funkcjonujących na diecie roślinnej. Jeszcze bardziej irytujące jest to, że weganie dają się na to nabierać. Osobiście uważam, że wydawanie pieniędzy w firmach, które zabijają zwierzęta, nie ma nic wspólnego z dbaniem o ich dobro.
W książce „Dieta roślinna na co dzień” Pani Julieanna w prosty, przystępny sposób pisze o naturalnym odżywianiu, suplementacji, korzyściach płynących z ćwiczeń. Pisze o planowaniu posiłków i dlaczego tak ważne jest przygotowywanie drugiego śniadania dzieciom do szkoły.
Pisze o tym, dlaczego po przejściu na pełnowartościową roślinną dietę skupiasz się na jakości, a nie ilości – kalorii.
Na końcu książki znajduje się słowniczek pojęć, a także całkiem pokaźna ilość przepisów na proste roślinne posiłki, także słodkości.
